Żaden z braci niech nie głosi kazań wbrew praktyce i zarządzeniom świętego Kościoła i bez pozwolenia swego ministra (...). Wszyscy jednak bracia niech głoszą kazania czynami.

24 października 2016, Bimbo, RCA
24 października 2016, Bimbo, RCA
Data: 2016-10-24

Przy okazji… drobna informacja. Mój polski numer (690230718) się „przeterminował”. Długo go nie ładowałem i dziś wygasa – poinformowano mnie o tym wczoraj wieczorem. Więc możecie skasować. Jestem wciąż dostępny pod mailem, no i pod nr tel. 00236 75 75 81 11.

 

Jeszcze mały rzut okiem na to co dzieje się poza domem:

 

W ubiegłą niedzielę cała Polska Brać w RCA zjechała się do stolicy kraju, do Bangui na spotkanie z Ambasadorem Polski. W samym RCA nie ma polskiej Ambasady dlatego podlegamy pod Ambasadę w Angoli. Pan Piotr przyjechał wraz z Panią Konsul Agatą na dwudniową, nieoficjalną wizytę w RCA. W niedzielę zgromadziliśmy się wszyscy na Eucharystii w kościele pw. Św. Antoniego w Bimbo, po czym udaliśmy się do naszych sąsiadów, Kapucynów na śniadanie – bogate: był barszcz, kiełbasy, sery, krokiety, sałatki… Super! Obiad przewidziany był w jednej z restauracji nad brzegiem rzeki Ubangi. Pierwszy raz miałem okazję tam zajrzeć. Inny świat. Malownicze miejsce z restauracją w plenerze, pod pajotami (namiotami z bambusa). Obok basen, lodówka z zimnymi napojami, grill… Niestety obsługa pozostała na mizernym poziomie. Zamówiliśmy obiad na 13:30, ale gdyśmy przyszli to nawet stoły nie były nakryte. Mało tego… po 15 min nikt do nas nawet nie podszedł by zapytać, by ugościć. Szybko zebraliśmy manatki i pojechaliśmy do Leger-a, najlepszego, bezkonkurencyjnego i (bo) jedynego hotelu na europejskim poziomie. Tutaj śpią wszyscy, którzy przyjeżdżają, i których na to stać. Warto zaznaczyć, że całe spotkanie finansował ambasador ; ) Hotel rzeczywiście wzięty z innego świata. Wykończony przez Kadafiego. Sam budynek w najwyższym standardzie a i otoczenie bardzo przyjemne. Tutaj też znajdował się basen, leżaki, parasole… Tego dnia jednak pogoda nie sprzyjała kąpieli – padało, było chłodno. W hotelowej restauracji obsłużono nas bardzo dobrze. Do dyspozycji był szwedzki stół – konkrety i desery (lody, ciasta, koktajle…). Mieliśmy zatem okazję nieco wyrwać się z codziennej „bieganiny za chlebem”. Była to chyba jedyna okazja by poznać takie zakątki Bangui. W drodze powrotnej zajechaliśmy wszyscy – a było nas ok 40: kapłani, zakonnicy, siostry zakonne bezhabitowe i wolontariuszki świeckie) do sióstr Misjonarek Miłości, by odwiedzić jedną Siostrę-Polkę, która nie mogła spędzić z nami tego dnia. Oprowadziła nas po domu, zapoznała z mieszkańcami – dziewczyny, które powychodziły z więzienia lub uciekły z domu, bo zostały oskarżone o czary i groziło im niebezpieczeństwo. U sióstr znalazły schronienie.

 

Do domu wróciliśmy wieczorem. Zmęczeni, najedzeni ale niestety „niepomodleni”. Wiec chóralnie poschodziliśmy się do kaplicy, by odprawić zaległe godziny brewiarzowe. Fajne są takie dni, spotkania, ale totalnie burzą one zakonny rytm dnia. Przynajmniej – jak dla mnie.

 

Przypuszczam, że do większości z Was dotarły informacje o wydarzeniach w Kaga Bandoro, diecezji o. bp Tadeusza Kusego. W czasie tych wydarzeń o. Tade przybywał akurat z nami w Bimbo, między innymi z racji na spotkanie z Ambasadorem. Dopiero w ostatnich dniach wrócił do siebie. Oczywiście wydarzenia były poważne i przykre ale okazało się, że opowieści, które narosły wokół faktów były dużo gorsze niż zastana rzeczywistość. „Ludzie mówią”… Prawdą pozostaje jednak, że żołnierze MINUSC-i, mający bronić ludności cywilnej nie wykazali się. Stąd też powszechne niezadowolenie populacji. Dziś podjęto w Bangui protest „Martwe miasto” – zaniechano pracy, zablokowano drogi. W ten sposób ludność chce wyrazić swoje niezadowolenie z pracy żołnierzy Nation Unis i albo wywrzeć na nich presję, by lepiej przyłożyli się do misji, która im została zlecona, albo zmusić Rząd, by przepędził ich z RCA. To drugie wydaje się niemożliwe, bo to właśnie MINUSCA stanowi ochronę Rządu. A wojska narodowego jeszcze nie ma. Zatem dziś na miasto nie wyjeżdżamy ; ) Z oddali słychać strzały i wybuchy – prawdopodobnie żołnierze przepędzają tłum, albo wymiana ognia nastąpiła po ataku na MINUSC-ę i jest formą obrony wobec napastników… Nikt na razie nie wie, bo i nikt z domu się nie rusza.

 

Zdaje się że jutro sytuacja wróci do normy. Ludzie wrócą do pracy, dzieci do szkoły, a wojsko do koszarów. A ja pojadę na zakupy : )

 

Miejcie dobre dni!

 

Niech Dobry Bóg wynagrodzi Wam wszelkie modlitwy i inne wyrazy życzliwości i miłości kierowane w kierunku Misjonarzy w Tygodniu Misyjnym i nie tylko! Błogosławieństwa +