Moje egzotyczne wakacje dobiegły już końca i automatycznie wpadłem w rytm duszpasterskich zajęć. Mimo że czas spędzony w Rafai już daleko za mną, to jednak pozostaje w mojej pamięci. Był to czas wyjątkowy.
Jestem w trakcie przepakowywania walizek. Wróciłem z pielgrzymki przed trzema dniami, dokładnie w czwartek, 12 sierpnia ok godziny 13:30. Wróciłem cały i zdrowy. Dopiero później powaliła mnie malaria. Zastrzyki już skończyłem, pozostały mi trzy dni leków. Akurat przed pobytem w Rafai się wykuruję.
Rok duszpasterski zakończyliśmy uroczystością św. Piotra, a więc odpustem parafialny, kiedy to ochrzciłem 27 katechumenów a pierwszą komunię świętą przyjęło ponad to 7 osób, ochrzczonych swego czasu jako noworodki. Cała uroczystość poprzedzona była trzema dniami przygotowań. Przyszła dość liczna delegacja z okolicznych wiosek. Miejscowi także dość licznie uczestniczyli w poszczególnych punktach programu.
Schowany w mojej kanciapie przed strugami deszczu, z bluzą na ramionach i skarpetami na nogach, wybudzony z letargu zapachem świeżo zaparzonej kawy, ślę Wam radosne pozdrowienia z naszej urokliwej miejscowości, gdzie Pan nas posiał byśmy przynosili owoce.
Gdy byliśmy w połowie marszu, dotarliśmy do wioski na wzniesieniu, gdzie zwyczajowo robimy przerwę. Tym razem czekał tam na nas zwiastun, niekoniecznie dobrej nowiny. Okazało się bowiem, że dzień wcześniej jakaś grupa zbrojna – do dziś nie mam pojęcia, kto to był – przeszła niedaleko wioski i strzelała w powietrze.
Na czas Wielkiego Postu pozwólcie, że podzielę się z Wami rozważaniem na temat historii Noego. Stała się ona tematem moich katechez na wioskach które odwiedzam w ostatnim czasie. Historia tego człowieka i zbawcze działanie Pana Boga, bardzo jasno i wyraźnie nakreśliły mi istotne elementy obecnego czasu pokuty.
Ten najkrótszy miesiąc w roku okazał się wielce błogosławionym. I to nie dlatego że był krótki, ale dlatego że Pan Bóg błogosławił obficie. Tak jak planowałem, posiedziałem trochę na miejscu. Ale oczywiście nie cały miesiąc!
…a teraz wszystko po kolei. Wiele się działo w tych ostatnich dwóch tygodniach, dlatego piszę. Opisywana ostatnio sytuacja w Bangui była jednodniowym epizodem. Zasiała jednak mnóstwo paniki. Bracia wrócili na czas do domu, co umożliwiło mi wyjazd na wioski w poniedziałek, 18 stycznia....