Ostatnie dni natomiast, mimo że deszcz nieco zrosił afrykańską aurę, są dla mnie i gorące i „pod ciśnieniem”. Z jednej strony z racji na odpowiedzialność, z drugiej z racji na refleksje i rozważania. Jedno jednak przeplata się z drugim.
W ostatnich tygodniach sięgnęliśmy też głębiej do portfela, by założyć niezależną instalację elektryczną w nowym domu. Dotychczas czerpaliśmy ze źródła energii starego domu, ale stawało się to coraz bardziej uciążliwe – zwłaszcza gdy przyszło kilka pochmurnych dni (baterie słoneczne nie ładowały dostatecznie akumulatorów) a prąd z miasta przychodził w kratkę.
Niewątpliwie czas bożonarodzeniowy będzie wypełniony spotkaniami z sąsiadami i sąsiadkami. Nie zabraknie z pewności spotkania w gronie Polaków. Warta jest jednak uwagi inicjatywa, która dopiero co ujrzała światło dzienne po wielu miesiącach przebywania w cieniach zapomnienia.
Od pierwszego maja, kiedy to zaatakowano kościół Matki Bożej Fatimskiej w Bangui, aż po dziś dzień, powielają się ataki na różne wspólnoty chrześcijańskie w RCA. Poza majowym przypadkiem, do zamachów dochodzi poza stolicą. Ostatnio, 15 listopada, zaatakowano biskupstwo w Alindao – ponad 300 km od Bangui, w drodze do diecezji Bangassou.
Brakowało tam jednak witaminy B12, którą siostra zdążyła już zmarnować wstrzykując do przestarzałej glukozy. Tę znalazłem w małej farmacji przy drodze. Kolejne wezwanie to wbić się w moją żyłę.
Sama zaś idea wykładów na temat dobrego wychowania w naszych wspólnotach nie budzi wątpliwości… ; ) Kordian natomiast poprowadzi zajęcia z historii zakonu franciszkańskiego i franciszkańskiej duchowości. Poza tymi spotkaniami przewiduję spotkania indywidualne, które zaplanowałem na przyszły tydzień.
Mało się za to zmienia w temacie naszego nowego domu. Spośród dziesięciu pokoi tylko cztery są do dyspozycji, gdzie można zamieszkać. Choć nie są one jeszcze wykończone… Mamy łóżka, zbieraninę stolików i krzeseł… Czekamy na szafy przygotowywane w naszej stolarni. Finalizacji domagają się także łazienki w pokojach.
To co wywarło na mnie jednak największe wrażenie to Sahara. Było czymś niezwykle przejmującym, że nad pustynią lecieliśmy dobre 3h! Sahara jest ogromna i nigdy nie zdawałem sobie z tego tak mocno sprawy. Ogrom piachu a gdzieniegdzie malutkie (z tej perspektywy) osady i cienkie, pojedyncze nitki dróg, ciągnące się miedzy nimi długimi kilometrami… Zapierało dech w piersiach.
Po wszystkim jednak wracamy samochodami z pełnymi bakami do naszych „willi” z wodą i prądem i smacznie zapadamy w sen. Pytania o zasadność takiego życia wciąż pozostają otwarte. Po co tu jesteśmy? By przetrwać i głosić? Albo głosić, by coś przetrwało?
...nie tylko pośród wiernych ale i wśród duchowieństwa rozpanoszył się zwyczaj spowiedzi wspólnej–każdy sobie przed Bogiem w serduszku grzechy wyzna, a ksiądz udzieli absolucji generalnej…Pozytywne jest to, że mimo powszechnej praktyki, podkreśla się i mówi o tym, że należy spowiadać się indywidualnie.