Osobiście, żywię przekonanie, że Kościół w Środkowej Afryce nie jest jeszcze gotowy, by wydać owoce w postaci powołań do życia zakonnego. Ale to tylko moje prywatne zdanie.
Sama Boda jest miejscowością podzieloną na dwie strefy – muzułmańską i chrześcijańską. Tutaj jednak nie ma większych problemów w codziennym współżyciu. Chrześcijanie zaglądają na muzułmańskie targi a ci drudzy chętnie przechadzają się po chrześcijańskich dzielnicach.
Choć dużo łatwiej byłoby puścić się wraz z prądem w wir śmierci, to jednak jestem tu po to i tylko po to by żyć. W innym przypadku moja obecność na Czarnym Lądzie nie znajduje swojego uzasadnienia.
Dom to cel ale zarazem kolebka – to szkoła miłości i odpowiedzialności.
Ta stagnacja daje mi o sobie znać także w prozie dnia codziennego. U nas wciąż lato. Owszem mniej teraz pada, ale niebo niebieskie, kwiaty kolorowe, drzewa zielone, ziemia rudawa. Europa przechodzi w tym czasie druga zimę w czasie mojej nieobecności a my wciąż „w lecie”
Rodziny chrześcijańskie są bowiem bardzo nieliczne. Swego czasu jeden z biskupów zachęcał wszystkich pracujących w duszpasterstwie młodzieżowym, by zachęcać młodych zwłaszcza do małżeństwa, bo – jak się wyraził – mamy już dość księży żyjących na sposób małżeński. Czystość jest wciąż wielkim – bo w Afryce niezrozumiałym – wyzwaniem.
Z upływem dni i tygodni dostrzegam, że Bóg coraz bardziej wprowadza mnie na swoją niwę. Otwiera się przede mną wciąż wiele nowych wyzwań. Wcześniej martwiłem się, że mam mało zajęć, że dużo wolnego, że nie bardzo wiedziałem za co się wziąć...
Sprawy opóźniły się aż do tego stopnia z racji na rebelie szalejące na wschodzie. Teraz sytuacja nieco się uspokoiła więc nadzieje na ich matury są większe. Czas pokaże.
Nasz dom okazał się gościnny, choć mały. Budowa nowego budynku posuwa się do przodu. Prezentuje się bardzo doniośle. Każdego dnia pracownicy dokładają kolejną „cegiełkę”.
Przejeżdżaliśmy powoli jedną z bocznych, ale asfaltowych ulic, gdy nagle, niespodziewanie i z wielkim hukiem spadł na naszą przednią szybę sporych rozmiarów konar jednego z przyulicznych drzew...